W zachwycającej niekonwencjonalną formą powieści „Ten się śmieje, kto ma zęby” Zyta Rudzka po raz kolejny śmiało eksperymentuje z językiem i urzeka oryginalnym, bezkompromisowym stylem. Historia małżeństwa fryzjerki męskiej i dżokeja. Wera i Karol przeżyli ze sobą całe życie. Od dostatku do biedy. Nie mogę przypomnieć sobie roku. Wieki temu. Plocki Cotex zaczął odżywać. Zakład miał zostać przekształcony w budynek mieszkalny plus biura/usługi. Prace „załatwił” mój kolega. O budowlance pojęcia praktycznie zero. Posadzki jak najbardziej, ale co nas czekało przeszło moje oczekiwania. 1. Firma x wygrywa przetarg na remont. Wrzuca tam swoją ekipę plus firmę y. Podwykonawcę. Pierwsze sito wynagrodzeń. Firma y zatrudnia z. Kolejne sito no i to my byliśmy ta firma z. 2. Spotkanie z pracodawcą. No mnie rozwaliło. Blok na jachowicza. W maleńkim przedpokoju. Wyglądu nie oceniam. No dobra kilku zębów na przodzie brak. Ale no nieważne. Sensownie gadał. W poniedziałek startujemy. Obowiązki? Stawianie ścianek działowych. Damy rade. 3. Poniedziałek. No cóż. Start od 6. Jesteśmy na miejscu. Naszego bossa nie ma. Nie mamy przepustek. Nie wejdziemy. Boss zjawia się pieszo około 8. Po naszym telefonie. Zaraz będę. Tyle. Na miejscu wszystko wporządku. Weszliśmy. Wyrobiono nam przepustki. 4. wchodzimy na robotę. Wchodząc po schodach zauwazam dziure w spodniach bossa. Na dupie. Na miejscu okazuje się, ze nasz boss nie posiada żadnego, ale to żadnego sprzętu. On nie ma nic. Jak mamy pracować? On załatwi. I załatwił śrubokręt, młotek i łom. Stawiamy ściankę? Z*jebiscie. 5. i tak nic nie zrobiliśmy. Nie ma co się oszukiwać. Poszliśmy cos zjeść. Pogadaliśmy chwile i zdecydowaliśmy się na wyjście z pracy. I brak powrotu. Boss dzwonił czy wszystko wporządku. No nie, nie jest ok. Nie chcemy żadnej umowy i spadamy stad. 6. Boss obiecywał niesamowite jak dla mnie wynagrodzenie. Miałem wtedy 20 lat. To był albo 2010, albo 2011. Nie pamiętam już. Kwota to 22 brutto/h. Wyszliśmy stamtąd a na drugi dzień zdziwiony dzwoni, ze nie ma nas w pracy. W środę pamiętam dzwonił kilkanaście razy. Nie odbierałem. Napisał sms czy posiadam betoniarkę, bo chciałby pożyczyć. 7. Wypytałem tam ludzi. Boss pracował jako murarz. I pomyślał, że założy sb firmę. W jakiś sposób ugadał się z firmą y w której pracował i założył firmę z.

Kto był w wojsku, ten w cyrku się nie śmieje · December 13, 2020 · All reactions: 283. 5 comments. 3 shares. Like. Comment. Comments.

Matki, żony, córki, dziewczyny i kochanki, wszystkie należy darzyć ciepłym uczuciem i okazywać należyty szacunek. Bywają jednak takie momenty, że trzeba wznieść się na maksymalnie wysoki poziom cierpliwości, by wytrzymać wspólne dzielenie przestrzeni życiowej z przedstawicielkami płci pięknej... #1. Nienawidzę Instargrama! Dajcie mi zjeść! #2. Kiedy żona pyta cię, który kolor ładniejszy, a ty jak prawdziwy facet rozpoznajesz trzy: fajny, choojwy i pedalski... #3. Moje rzeczy, to te w kółkach. Reszta należy do mojej siostry. #4. Pozwoliłem żonie mnie ostrzyc. Wiedziałem, że coś jest nie tak, kiedy zaśmiała się histerycznie. #5. Ja nie chciałem żadnej roślinki w domu. Żona chciała roślinkę. Poszliśmy na kompromis i mamy 50 roślinek w domu. #6. Wojna o to w którą stronę rozwija się papier toaletowy trwa nadal. Teraz ja zyskałem przewagę zabezpieczając rolkę kłódką. #7. "1 dzień do wolności" - dzień przed rozpoczęciem letnich wakacji, przygotowałem napis dla żony, która jest nauczycielką. Okazało się, że był to także ostatni dzień naszego związku, bo rzuciła mnie dla innego. #8. Zrobiłem tort dla syna na 18-te urodziny, a nasza 6-letnia córeczka zeżarła wszystkie dodatki i krem z wierzchu. #9. Żona zawsze wyciąga jedzenia z mikrofalówki przed końcem czasu i zostawia drzwiczki uchylone. Potem muszę kasować timer, zanim wstawię swoje jedzenie. #10. Moja dziewczyna nigdy nie dokańcza butelki z wodą mineralną. Chyba czas się rozejść... #11. Jak moja dziewczyna próbuje pierwszy kawałek ciasta. #12. Żona powiedziała, żebym odłożył swoją golarkę na miejsce. #13. Zapytałem dziewczyny, dlaczego zjadła wszystkie ciasteczka Oreo. Odparła, że wszystkich nie zjadła... #14. Tak moja żona układa garnki i patelnie. Dla takich ludzi jest specjalne miejsce w piekle. #15. Gdy żona pozwala 8-letniemu synowi wybrać zasłonę pod prysznic... #16. Dokładne instrukcje od żony, jak zrobić śniadanie. 1. Podgrzej kiełbaski w mikrofalówce przez 1,5 minuty 2. Podgrzej cebulę w mikrofalówce przez minutę. 3. Włóż kiełbaski do przekrojonych bułeczek (w środku jest już musztarda), dodaj sosy, jakie tam lubisz i cebulkę. #17. Siostra, która zostawia po sobie chlew odchodząc od wspólnego komputera. #18. Już myślałem, że żona zrobiła mi pyszne jedzonko, a to kupne ciasto i ciastka... #19. Siostrzyczka zostawiła kawałek sera na naszym R2D2 Xbox 360. #20. Żona zamówiła drzwi bez mierzenia, bo przecież "wszystkie są takich samych wymiarów". #21. Siostra mnie maksymalnie irytuje, bo nigdy nie zakręca porządnie słoików i butelek. #22. Kocham moją żonę i doceniam, że stara się gotować pyszne posiłki. Dzisiaj udało jej się przypalić garnek, w którym gotowała wodę... #23. Rano awantura, bo spałem w innym pokoju (nie chciałem jej budzić...) #24. Przez pół godziny przeszukiwałem śmietniki, żeby udowodnić żonie, że ten kawałek opakowania nie jest od prezerwatywy... #25. Moja dziewczyna odkłada do wytłaczanki puste skorupki po jajkach...
Facebook Twitter Źródła problemów są od lat takie same. Wszechobecny mobbing, zastraszanie pracowników, rażąco niskie pensje, zmuszanie do nadgodzin, nepotyzm, kolesiostwo. Zawsze będę podkreślała, że wielu pracowników przychodzi do pracy na środkach uspokajających. Niepokój wśród nas trwa już od wielu lat. W tym roku dodatkowo doszła rekordowa inflacja. (…) Do tej pory
Liczba wyświetleń: 1231„Pracownicy przychodzą do pracy na lekach uspokajających, cały czas są obrażani i poniżani, tak w firmie, jak i na pierwszej linii kontaktu z klientem” – mówi w bulwersującej rozmowie Ilona Garczyńska, przewodnicząca Związkowej Alternatywy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.– Nawet do dużych mediów, które zwykle nie interesują się sprawami pracowniczymi, dotarły informacje o niepokojach wśród zatrudnionych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Skąd one się wzięły? Czy wywołały je brak podwyżek i zjadająca wynagrodzenia inflacja?– Źródła problemów są od lat takie same. Wszechobecny mobbing, zastraszanie pracowników, rażąco niskie pensje, zmuszanie do nadgodzin, nepotyzm, kolesiostwo. Zawsze będę podkreślała, że wielu pracowników przychodzi do pracy na środkach uspokajających. Niepokój wśród nas trwa już od wielu lat. W tym roku dodatkowo doszła rekordowa inflacja.– Rażąco niskie pensje, to znaczy jakie?– Zaczynają się na najniższych stanowiskach od 3100 złotych brutto, sięgają 6460 brutto. Jednak ten pułap został osiągnięty tylko ze względu ze względu na podniesienie płacy minimalnej. Co do wyższych stanowisk informacje są trudno dostępne. Na szczęście zdecydowana większość pracowników ma umowy o pracę.– To chyba akurat powód do zadowolenia…– Tyle, że ZUS zmienia się w typową korporację. Już zlikwidowano nagrody (na rok, ale w kwietniu na pewno zostanie to przedłużone w porozumieniu ze związkami zawodowymi, które podpisywały układ zbiorowy). Nie zdziwi mnie, jeśli niedługo zakład będzie oferował umowy zlecenia. Wracając jeszcze do zarobków – obecna pani prezes nie stara się o pozyskanie środków dla swoich ludzi, bo jej na nich nie zależy. 300 zł brutto na podwyżki znalazło się nagle , kiedy powstał nasz związek i zamajaczyło widmo strajku. Z tego samego powodu w grudniu wypłacono nagrody warte dwukrotność, trzykrotność pensji. Rząd wystraszył się protestów pracowników i wiele urzędów dostało dodatkowe środki. Proszę sobie wyobrazić, ile by się znalazło, gdyby pracownicy faktycznie zaczęli protestować!– Jak wygląda debata na temat wynagrodzeń w ZUS?– Wcale nie wygląda. To są działania pozorowane. Na spotkaniu pojawia się przedstawiciel pracodawcy i pokazując sto wykresów opowiada, jak świetnie jest w ZUS. Ja znam wersję drugiej strony, jednak pracodawca nie chce słuchać. Czasami się zastanawiam, czy mówię do ściany, czy do człowieka, a jeśli to człowiek, to czy ma odpowiednie kompetencje do pełnienia tego stanowiska. Przykład sprzed kilku dni. Zapytałam, kto tak naprawdę jest autorem maili wysyłanych ze skrzynki DZZL (departamentu zarządzania zasobami ludzkimi). Wydawało by się, że powinnam w odpowiedzi poznać nazwisko osoby odpowiedzialnej. Otóż nie w naszym Zakładzie! Odpowiedź, jaką uzyskałam brzmiała: „Komunikacja pracodawcy z pracownikami odbywa się za pośrednictwem skrzynki mailowej Dyrektora Departamentu Zarządzania Zasobami Ludzkimi.” Zatem tchórz, który napisał maile, nie ma odwagi nawet się pod tym podpisać. Podobnie wygląda komunikacja w innych sprawach.– Wasz związek zawodowy walczy o 60-procentową podwyżkę wynagrodzeń. Pracownicy was popierają? Co na to kierownictwo ZUS?– Zarząd ZUS w zasadzie nie wypowiedział się na ten temat. Podkreśla tylko, że w Zakładzie zarobki są super. A pracownicy? To jasne, że im się to należy i oni to wiedzą. Każdy trzyma kciuki, żeby się udało.– Samym trzymaniem kciuków jednak sytuacji się nie zmieni…– Do tej pory żaden związek zawodowy nie miał odwagi przeprowadzić strajku z prawdziwego zdarzenia. Żaden. Związki organizują manifestacje… w sobotę. Czy to poważne? Myślę, że w obecnej sytuacji to plucie swoim członkom w twarz, ale czego spodziewać się po żółtych związkach, którzy swoim przewodniczącym regionalnym każą uspokajać nastroje wśród pracowników. W efekcie do tej pory na stole leżało tyle, ile chciał dać pracodawca. Kropka. Organizacja Związkowej Alternatywy w ZUS od samego początku jest gotowa zorganizować referendum strajkowe i przeprowadzić strajk, jeśli pracodawca nie spełni naszych żądań. ZUS doskonale sobie zdaje sprawę z tego i dlatego blokuje nasz spór zbiorowy. W zanadrzu mamy jeszcze strajk solidarnościowy i tu czekam tylko na sygnał od członków Związkowej Alternatywy z innych zakładów pracy. Oczywiście zdecydowanie wolimy „nasz” strajk, ale jeśli pracodawca będzie dalej grał z nami w kotka i myszkę…– Od nowego roku wejdą zmiany, które obarczą pracowników ZUS-u coraz większą odpowiedzialnością. To wy będziecie obsługiwać programy socjalne i weryfikować zwolnienia lekarskie…– …i do tego wszystkiego musimy przygotować się sami. Zarządowi ZUS nie zależy na pracownikach. Nie ma czasu na naukę, szkolenia. Pracownicy wszystko robią w swoim prywatnym czasie. Tu się tylko wymaga, cierpią na tym nie tylko pracownicy i ich rodziny, ale i klienci. Frustracja w obu przypadkach sięga zenitu. Pracownicy dostają wytyczne, ustawy, szkolenia i mają umieć. Z dnia na dzień. Pracownicy na pierwszej linii kontaktu z klientem, czyli w Sali Obsługi Klienta i Centrum Obsługi Telefonicznej, są obrażani, wyzywani, muszą wysłuchiwać obelg. Nie mają często wsparcia w przełożonym. Pracownik po ciężkiej rozmowie z klientem powinien mieć możliwość odpoczynku na zapleczu, a tu po kilkunastu sekundach musi rozmawiać już z kolejną osobą. Nie ma też wsparcia prawnego. Zakład nie szanuje swoich pracowników. Jeśli przeczytać dowolny artykuł o działaniach Zakładu, można odnieść wrażenie, że wszystko tu robią automaty. Ewentualnie można się dowiedzieć, że ścigamy przedsiębiorców za zaległości sprzed 17 lat, i to bez jasnego komunikatu, że długi trzeba spłacać, znikąd się nie wzięły i wcale nie przedawniają się po 5 latach. Czytał Pan kiedyś, albo słyszał od rzecznika czy Pani Prezes słowa podziękowania dla pracowników za ciężką pracę? Że ZUS to pracownicy? Nigdy nie padły takie słowa. To co o pracownikach mają myśleć klienci i czytelnicy? „Banda nierobów siedzi i pije kawę, a wszystko robi system”. A w rzeczywistości pracownica, ten „nierób”, jest udręczona nadmiarem obowiązków, mobbingowana, z najniższą pensją, zmuszona do nadgodzin. Nie ma chętnych do pracy. Już teraz są setki wakatów, nikt nie chce przychodzić do pracy za takie pieniądze, a jak ktoś przyjdzie, to szybko ucieka, bo widzi, co tu się dzieje. Inna sytuacja: ZUS podpisuje umowę z firmą na obsługę systemów informatycznych na 50 milionów złotych bez przetargu. Albo przetarg na obsługę systemu Kompleksowego Systemu Informatycznego, gdzie ZUS odrzuca ofertę polskiej firmy twierdząc, że wynagrodzenie 100 zł za godzinę jest rażąco niskie.– Złożyliście zawiadomienie do prokuratury w sprawie dyskryminacji waszego związku zawodowego przez zarząd. Co dokładnie zarzucacie pracodawcy?– Jest tego naprawdę dużo, począwszy od braku skrzynki mailowej, poprzez brak informacji o naszym związku na stronie pracodawcy (a dodam, że pomiędzy moimi prośbami o dopisanie nas wrzucono informacje o kolejnym). Nie mamy dostępu do forum wewnętrznego. Pracodawca wysyła fałszywe informacje dotyczące naszego związku do wszystkich pracowników i odmawia nam możliwości sprostowania. Wymaga się od nas dokumentacji, której nie mają prawa wymagać. Dodatkowo ZUS przez kilka tygodni nawet nie wiedział, na jakiej podstawie prawnej tego od nas żąda. Na spotkaniu z pracodawcą i pozostałymi związkami zażądałam podstawy prawnej. Mecenas szukał jej 6 godzin, po czym powołał się na przypadkowy artykuł kodeksu cywilnego, który w ogóle nie ma związku ze sprawą. I to są poważni ludzie? Odmawia się mnie oraz moim pełnomocnikom udziału w spotkaniach dotyczących pracowników. Oczywiście wszystko to tłumaczy tym, że chodzi o „finanse”. Tylko co to za chronienie informacji, skoro na spotkanie może wejść każdy z ulicy i nikt nikogo nie legitymuje. Mojego dowodu nikt nie sprawdzał, weszłam, usiadłam, powiedziałam, że nazywam się Garczyńska i już mogę rozmawiać na temat tych „tajnych” finansów. Najbardziej kuriozalne jest to, że do tej pory nie wiem, o jakie finanse dokładnie chodzi. Przypominam, że każdy ma prawo wnioskować o dostęp do informacji publicznej i ZUS, chce czy nie chce, musi udzielić informacji. Kto pracuje w ZUS-ie, ten się w cyrku nie śmieje. Jakby tego było mało, pracodawca łamie prawa pracowników, dając wypowiedzenie i nie informując o tym związku, do którego pracownik należy.– A jak w takim wypadku wygląda współpraca z innymi związkami zawodowymi?– Nie wygląda. Generalnie pozostałe związki są na mnie obrażone za kilka słów prawdy oraz za to, że nie chcę podpisywać wszystkiego, co podstawią mi pod nos. Tylko że jeśli docierają do mnie notatki z innych związków, gdzie każą uspokajać nastroje wśród pracowników albo jeśli słyszę, że dana kwota podwyżki to za dużo dla pracowników to zaczynam się zastanawiać, czy te związki działają dla pracowników, czy jednak na rzecz pracodawcy. Na ostatnim spotkaniu w sprawie nagród dla pracowników żaden związek nie miał odwagi przeciwstawić się. Była mowa o kwocie obligatoryjnej dla pracowników. Pracodawca zaznaczył, że nie wyrazi zgody na więcej niż 2000 zł. Jeden ze związków powiedział: pięć tysięcy. Tyle, że nie umiał uderzyć pięścią w stół. Ostatecznie wszyscy grzecznie podpisali 2000. Tam nie ma odważnych. Doszło nawet do tego, że żaden związek nie odpowiedział na moją prośbę o udostępnienie zbiórki na operację naszej koleżanki z ZUS (i to nie był członek mojego związku). Jak bardzo trzeba nienawidzić pracowników, aby dochodziło do takich sytuacji? Cieszy mnie tylko, że powstanie Związkowej Alternatywy w ZUS doprowadziło do tego, że inne organizacje troszkę wzięły się do pracy.– Znaleźli w sobie więcej odwagi?– Kiedy tylko stało się jasne, że będziemy wchodzić w spór zbiorowy, wszystkie szybko zrobiły to samo. Nas zablokował pracodawca, u nich dwa spory są otwarte… i cisza. Chociaż śmiało dwa z nich mogłyby już strajkować. Dodatkowo inne związki godzą się, aby podwyżki częściowo wyczerpały spór zbiorowy. I tak najpierw żądano 1000 zł, a teraz już tylko 700. 300 zł brutto, które pracownicy i tak mieli dostać, zostało po prostu „wycofane”. W tym roku będą kolejne pieniądze z oszczędności i znowu związki zgodzą się, żeby zredukować swoje żądania. Za to wyobrażam sobie, jak radośnie ogłoszą, że z 1000 zł wynegocjowali 600 zł. Brzmi fajnie? Może i tak, ale pracownicy są oszukani. Znowu dostaną tylko podwyżki ratalne. A co jest najgorsze? W styczniu 2022 i tak była podwyżka wynagrodzeń minimalnych, więc pracownicy na minimalnej bardzo dużo stracili. Wystarczyło poczekać trzy miesiące i podwyżki byłyby naprawdę fajne, odczuwalne. W obecnej sytuacji podwyżki zostały zjedzone przez podwyższenie minimalnej. Wyszliśmy na zero. Ale w ZUS nie chodzi o to, żeby pracownik miał godne zarobki.– Czy czeka nas strajk?– Wszystko zależy od tego, czy pracodawca zacznie szanować i doceniać swoich Iloną Garczyńską rozmawiał Wojciech Łobodziński Źródło:
Z jednej strony pozycja książkowa porusza dość niszową tematykę, z drugiej strony "kto pracował w korpo, ten się w cyrku nie śmieje" i "byłem tam, robiłem to" - zagadnienie jest dla mnie znajome. Ktoś, kto wchodzi w rynek pracy byłby najlepszym adresatem.
Powiązane Tak mieszkańcy powiatu jasielskiego korzystają z uroków lata Poprosiliśmy naszych Czytelników na Facebooku, by pochwalili się zdjęciami z wakacji. Obejrzyjcie naszą galerię i zobaczcie, jak - i gdzie - mieszkańcy... 31 lipca 2022, 16:49 Jasłodzieje sięwakacjelatourlopmieszkańcy na wakacjachw obiektywie Sołtys roku Władysław Świątek rządzi w Czekaju W gminie Osiek Jasielski jest już czwarty wójt, ostatni naczelnik odchodzi w zapomnienie, a sołtys Czekaja od 35 lat jest ten sam. Sołtys tyle może ile wieś... 31 lipca 2022, 14:04 sołtys roku 2021władysław świątekczekajgmina osiek jasielskipowiat jasielskisołtys od 35 latw obiektywie Festiwal Rock in Jasło przyciągnął miłośników mocnych brzmień Zapowiadane na sobotę intensywne opady deszczu szczęśliwie ominęły Przystanek Kwiatowa w Jaśle, gdzie zorganizowano zapowiadany od miesięcy festiwal Rock in... 31 lipca 2022, 12:05 Rock in Jasłofestiwaldzieje sięw obiektywieillusionmuzykaJasło Piana party w Skołyszynie. Zobaczcie, co się działo W miniony czwartek, 28 lipca, Gminny Ośrodek Kultury i Czytelnictwa w Skołyszynie zorganizował dla dzieci i młodzieży wakacyjną dyskotekę Piana party. Mamy dla... 30 lipca 2022, 15:42 piana partydzieje sięw obiektywieskołyszynzabawapianadzieci Adam Pucykowicz: To mieszkańcy chcieli rocka. W sobotę będzie w Jaśle głośno Już w najbliższą sobotę, 30 lipca, Przystanek Kwiatowa w Jaśle znów stanie się podkarpacką stolicą muzyki rockowej. Tym razem nie za sprawą Krushfestu, ale... 28 lipca 2022, 20:56 rock in jasłokrushfestadam pucykowiczdzieje sięjasłofestiwalIllusion Jak połączyć miłość do podróży z zarabianiem pieniędzy? Z czym wiąże się bycie biznesową nomadką? Zobacz, jak robi to wedding plannerka Podróżowanie jest pasją wielu osób. Nie każdy ma jednak pomysł, skąd wziąć środki na finansowanie swoich marzeń albo jak pogodzić pracę z życiem „na walizkach”,... 28 lipca 2022, 14:46 podróżepracarodzinadzieciwyjazd
Sprawdź pełną ofertę i daj się pozytywnie zaskoczyć! :) zaloguj | załóż konto Kto mieszka w Polsce ten się w cyrku nie śmieje! 189,00 z

Kto pracował z Ukraińcami, ten się w cyrku nie śmiejeNastępny

Wprawdzie nie gastro, aczkolwiek nieraz mam ochotę zrobić to z tacą Kto Pracował W Gastro Ten Się W Cyrku Nie Śmieje | Wprawdzie nie gastro, aczkolwiek nieraz mam ochotę zrobić to z tacą 😅
Połowa samochodów stoi, bo przez pół roku nie ma umowy na dostawy części zamiennych, a każdy bez wyjątku pamięta PRL. Żołnierze są przytłoczeni szkoleniami dla licealistów i piknikami, a dla nich samych nie ma kursów czy nawet amunicji. Do służby trzeba brać kogo się da, bo chętnych mało, a Warszawa chce większych liczb. To jest codzienność Wojska Polskiego. Tego wszystkiego nie widać podczas defilady, pikników czy konferencji prasowych z udziałem ministra. Nie widać tym bardziej 15 sierpnia, w dzień święta Wojska Polskiego. W tym roku z tej okazji nie będzie wielkiej defilady. W MON postanowiono uczcić 101. rocznicę zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej licznymi piknikami z udziałem żołnierzy. Piknikami, które stały się dla nich na przestrzeni ostatniego roku prawdziwą zmorą. - Cała armia jest przestawiona na pikniki, festyny i akcje promocyjne. Nie ma wolnego weekendu bez jakiegoś wydarzenia. W tym wszystkim mam wrażenie, że szkolenie zeszło na dalszy plan - mówi nam anonimowo doświadczony żołnierz zawodowy, który w tym roku zdecydował się "rzucić kwitami". Czyli odejść z początkiem przyszłego roku ze służby. Po trzech dekadach w mundurze. Nie ze względu na wiek i zmęczenie, ale ze względu na to, co się dzieje z polskim wojskiem. To, co opowiada, pozwala sobie wyobrazić, z jakimi problemami muszą się na co dzień borykać polscy żołnierze. Przy czym stary sprzęt to jeden z nich i wcale nie wywołuje najwięcej emocji.
FLglFV0.
  • j6snxhdh7t.pages.dev/68
  • j6snxhdh7t.pages.dev/117
  • j6snxhdh7t.pages.dev/281
  • j6snxhdh7t.pages.dev/339
  • j6snxhdh7t.pages.dev/355
  • j6snxhdh7t.pages.dev/378
  • j6snxhdh7t.pages.dev/170
  • j6snxhdh7t.pages.dev/19
  • j6snxhdh7t.pages.dev/67
  • ten się w cyrku nie śmieje